Zatrzasnął drzwi od mieszkania , dwa razy przekręcił klucz , nacisnął klamkę , by sprawdzić , czy dobrze zamknięte , zbiegł po schodach , minął furtkę , także ją zamknął , i znalazł się na wąskiej uliczce między ogródkami , gdzie drzemały w majowym słońcu trójkątne ciemnozielone świerki , jakich nie było w pobliżu jego domu Bohaterem powieści Paźniewskiego jest miasto , Krzemieniec Jak za czasów Słowackiego funkcjonuje Liceum i płynie Ikwa Krzemieniec powieściowy jest tamtym Krzemieńcem , ale jest także miastem wywołanym z osobistej pamięci Paźniewskiego Swoją drogę do tego miasta autor " Krótkich dni " zaczął z bardzo daleka " Nigdy nie był em w tym domu , a przecież wszystko pamiętam doskonale " Rolę teoretyków spełniają felietoniści , którzy co tydzień fundują szkoły i formułują programy To są oczywistości W " Babim lecie " ma odwagę uznać za najistotniejsze kryterium tożsamości poczucie przynależności nie do idei , nie do kultury i mitów narodowych , lecz do tego , co jest podstawą bytu każdego człowieczeństwa Zatrzymał potop Cóż za ulga Mija ostatnie zdanie powieści Wszystko co Piętak wyniósł z chłopskiej szkoły wyobraźni , zaowocowało w " Plamie " najwyższą subtelnością psychologiczną , na jaką stać literaturę Pan dyrektor był nieobecny , a Róża stała pod piecem , czekając , kiedy panna Aniela Bądska ukończy gamy i zechce łaskawie zaakompaniować jedynej uczennicy papy " Moment musical " Szuberta Jedynej uczennicy - pierwszej " adeptce " skrzypiec Warszawskiego Konserwatorium na Tamce Nowe także były miesięczne wędrówki na grób męża i sjesty na cmentarnej ławeczce , ze wzrokiem żarliwie utkwionym w darninę I łzy po nocach , i nasłuchiwanie , czy Stenia nie kaszle , i rumieńce wstydu , gdy pytano przy wnukach : a gdzież to pan zięć ? a cóż to o panu inżynierze nie słychać ? Prawie wesoła - dokończyła przy pomocy krokodyla zdejmowania chusty Strzepnęła ją , złożyła , odniosła tamże , gdzie portrecik ojca Telefon zadzwonił , upudrowała się gorączkowo , przybrała oschły wyraz twarzy - może Marta ? - i podeszła do aparatu Ledwie zdjęła słuchawkę , Sabina przycwałowała słoniowym truchtem przez korytarz Wydawała się spoczywać po niezmiernym wysiłku - szczęśliwa ze zdobyczy , pewna własnej potęgi , wreszcie syta wiedzy i spokoju Uśmiechnęła się do córki ze swej błogiej dali Radio gra " Close your eyes " Róża - wysoko osadzona - patrzyła przed siebie nad miarę otwartymi oczami W tych oczach odbijał się widok nietutejszy Źrenice usiłowały go ogarnąć w całej jego dzikiej wielkości , rozszerzały się , rosły ciągle Marta w smudze nieziemskiego widzenia szła ścierpnięta Uklękła W okresie szkolnym nie inaczej przedstawiała się sprawa koleżanek Róża wtedy występowała ze wspaniałym przyjęciem Stół uginał się pod tortami , owocami , kremami , z mebli zdejmowano pokrowce , srebra błyszczały , posadzki lśniły Ewa , Éveline - to było imię , które nadała jej Luiza , dla względów prestiżowych Dorożki i kabriolety turkotały po wyboistym bruku W pojazdach piętrzyły się damy i dziewczynki , szumiące od krochmalu , od jedwabiu liberty , od ostrowłosej sztywnej wełny Marta ciskała nuty , zamykała się z trzaskiem u siebie W ciągu następnych lekcyj rozbujanie frazy dawało się powściągnąć , także styl i barwę uczuciową poddawała Róża ; a jednak ostateczny rezultat pracy zawierał w sobie ten urzekający pierwiastek - nowość , którą do trudu kompozytora i Róży dodawała Marta z zasobów własnego organizmu Róża opuściła ręce Siadła - nogi drżały Tylko na miejscu skrzypiec wystąpiła cisza - czarna jak zaskórna woda cisza przecież czyniła się coraz głębsza , szersza i pochłaniała resztkę wibracji Gdy jej rogaty łeb ukazał się w chaszczach , Coto odetchnął i puścił się jej śladem , na nic nie zważając Szczęściem , że była syta , więc się zbytnio do obroku nie kwapiła , bo by jej nie sprostał I zawrócił na rzekę Gdy przybili , koło chaty nie było śladu szału , tylko znak widomy został : rozdarta gromem od szczytu do korzeni brzoza u krynicy Łatana Skóra zarżała do nich ze stajenki i z rękawa swego wytknął pyszczek Kuba Rwała się pieśń w zdławieniu wrażenia potężnego , w łzach , co znają tylko miłujący i mężni , i kwitła pieśń nad mogiłą , jakby proporzec biało - amarantowy , a cichy bór słuchał i dawne czasy wspominał Szczepański przyniósł narzędzia , i rano już drobna trumienka była gotowa Na posłanie z ziół i kwiatów ułożono kości i pokryto je szczątkami sztandaru Po źdźble srebrnej nici wziął każdy na pamiątkę , a z grubego starego modlitewnika Odrowąż odczytał modlitwy Słońce gasło Nagle drgnęli i znieruchomieli w cieniu świerku Gdzieś na prawo , w gąszczu coś się odezwało Było to jakby pobekujące , głuche stęknięcie i trzask łamanych gałęzi Niewidzialni zastygli w nieruchomości , w oczekiwaniu , w napięciu wzroku i słuchu Coto bawił się całą duszą Droga była bez kresu , bo błotne obszary zalane były wodą i płynąć można było kędy wola , wśród łóz ledwie zieleniejących i młodych pędów szuwarów Mignęła mu jakaś głowa , wyrastająca nad chaszcze , i tyle Gdy wylądował i wszedł do izby z rybami , rzekł " Widział em człowieka ! " takim tonem , jakby mówił " widział em hipopotama " Pantera sypiał w maluchnym alkierzyku za izbą , ale tej pierwszej nocy budził się co chwila , wyglądając ranka Ale gdy tak wynurzyli się z gąszczy , nagle na prawo , blisko porwało się stado żurawi z ogłuszającym wrzaskiem bojowym Byle , na dobitkę niedoli , jędza mrozu nie wywlokła sobie w sukurs Drzewa wiosennej krwi są pełne , gałęzie nabrzmiałe , bolące , gdy tknąć Puścili się we dwóch za rogatki , trafili na zagajnik śniegiem zawalony , jęli otrząsać biały całun Chmary błotnego ptactwa rajcowały nad tą płytką wodą Utrzymamy go póki życie i oddamy następnej po nas młodzieży ! Mówisz i do nich , panie Chorąży , i , jako my , oni słyszą Nie lada zatem gratką dla pisarza katolickiego staje się fakt autentyczny , udokumentowany , dostatecznie dawny , by wynik był już przez historię osądzony i podsumowany , fakt , którego uczestnicy nie byli świętymi bynajmniej , a w którym , jak to ma miejsce właśnie w dziejach Mikołaja Sapiehy , miłosierdzie Boże kreśliło swe ściegi nieomal widocznie na powierzchni doczesności Tutaj , na ojczystej ziemi , stanęli znowu na dłuższy spoczynek W dzień przychodziły pić wodę z potoku stada bydła pędzone przez czarnych , jaskrawo odzianych Hucułów Wieczorem jelenie i sarny Gdy spętane konie pasły się na polanie , pachołcy i dworzanie spali smacznie na trawie , przy ogniu kucharczyk sprawiał świeżo upolowanego warchlaka - pan Sapieha siedział przed namiotem i rozmyślał nad drogą , którą teraz iść wypadnie Cesarz zaszczycał go swoją przyjaźnią , a niedawno , gdy do Rzymu chory jechał , obdarował złotym kluczem Zacytował em one fakta na dowód , że wziątek mój , choć karygodny , nie był pierwszy , i jako tamte odpuszczenie otrzymały , tak i ja odpuszczenia się spodziewam i najpokorniej o nie z synowskim posłuszeństwem błagam Zacnością Twojej z miłością błogosławimy , Boskiej protekcji cały ród Twój polecając Podpisał ręką własną : Urban VIII , biskup rzymski , Sługa sług Bożych " Mijali zapadłe , ubogie wioski górskie , gdzie ludność na ich widok chowała się z krzykiem , sądząc , że to któryś z sąsiednich baronów najeżdża włości drugiego , i do wieczora nie opuszczała chat starannie zawartych Aczkolwiek Andruszka spieszył , mając surowo nakazane powracać z końmi co rychlej , starczyło mu czasu , by opowiedzieć w czeladnej szczegóły pobytu w Kodniu Spragnionemu wiadomości o swej miłej Kacprowi powtórzył wszystko , co mu Kryska poleciła Oprócz zapewnień wiernego uczucia , znajdowała się tam również podsłuchana opinia wojewodziny o przyczynie choroby Anusi Przyklękli pobożnie i weszli na stopnie ołtarza - myślał wojewoda Nie mówił nic , pozwalając biernie przenosić się , układać , okrywać Spieszyli wszyscy - kanonik Boćkowski zalecał pośpiech , pozorując jego potrzebę względem na zdrowie i wygodę pana Jakże to może być ? Czyje ż tu panowanie ? Boga czy pogańskiego bałwana ? Kanonik widocznie wie - przemknęło panu Sapieże przez głowę Otworzył oczy Zadymka ustała Nosze wysłali śmy grzecznie kożuchem Więc i o wykradzeniu nie ma mowy ! Jedyną nadzieją mogło być porwanie w drodze pomiędzy Kodniem i Łuckiem Nadzieja ta jakże słaba ! Anusia nie wyjedzie z zakonnicami samotrzeć Wojewoda doda jej dla splendoru nieszczupły taborek - Matko ! - zawołał , padając czołem na posadzkę Świeca wypadła z palców , potoczyła się po kamieniach i zgasła Nie dziw , że ogarnięty tymi myślami nie słyszał , co do ń mówili prałaci Zdumiał się , gdy schody wywiodły ich nagle z mroku murów na taras zalany słońcem Palący wstyd zagórował nad uczuciem lęku Niech się kto inny pierwszy wypowie Sprzeciw będzie trudny , bo Miłościwemu bardzo widać zależy na palatynównie Aż króla angielskiego z flotą wysuwa ! Jak gdyby flota brytyjska mogła co pomóc przeciw Moskwie lub Wysokiej Porcie ! Odwrócił głowę , by nie widziano łez , które stanęły mu w oczach na samą myśl , że przyjdzie własnymi rękoma Madonnę z ołtarza wyjmować - Setka cudów Szkoda się go pozbyć Szkoda Musisz oddać Dziewczyna milknie zakłopotana Nikomu , nikomu nie potrafi wypowiedzieć , co się jej po głowie snuje Jednej siostrze Placydzie mogła by się zwierzyć , ale siostra Placyda odjechała do Łucka , błogosławiąc ją , Anusię , na odjezdnym Dopiero kiedy o zmroku karetka pocztowa zatrzymała się , jak to było umówione , przy skręcie do Serbinowa , dobre usposobienie pani Barbary przepadło , a wszystko dokoła wydało jej się znów obce Poszedł potem do kuchni , by wylać krwawy kubeł , i zobaczył bladą , z przerażonymi oczyma Bylisię , jak brała się do zapierania skalanych ręczników , prześcieradeł W samej rzeczy doktór jemu także to mówił , ale teraz co innego przejęło go wzruszeniem Jeżeli , mój Boże , ona tak pyta , to znaczy , coś się w niej przesiliło , chce żyć Pani Barbara zaniedbywała teraz dla matki niejedną z robót domowych , ale samą naprawdę trudno było babcię zostawić , gdyż była bardzo niespokojnego ducha Raz zrzuciła ciężką doniczkę z kaktusem , całe szczęście , że nie na nogę , innym razem o mało nie ściągnęła sobie na głowę razem z gzymsem firanek , które chciała koniecznie zdjąć do prania , choć je właśnie tylko co po praniu zawieszono W salonie tymczasem omawiano z żywością występy Modrzejewskiej w Ameryce i utwory znakomitego Litwosa , którego nazwisko - Henryk Sienkiewicz - zostało świeżo ujawnione i było na wszystkich ustach I gdy pani Barbara starała się osłabić czynione Julianowi zarzuty , pani Michalina , by jej zrobić przyjemność , zaczynała go wychwalać z innej beczki Mówiła o jego wielkim powodzeniu towarzyskim Emilka przy pomocy Józi próbowała stawiać swe pierwsze kroki ; Tomasz spał w wózku , a matka odrywając raz po raz oczy od szydełkowych ząbków oganiała z niego muchy gałęzią Okno było otwarte , ogród szarzał pod niebem bez barwy Od czasu do czasu słychać było głosy pierwszych ptaków , brzmiące świeżo i przenikliwie Lecz pani Barbarze zdawało się , że jadą bez końca i że kareta nie toczy się naprzód , tylko rusza się z boku na bok , mości się i zagnieżdża , skrzypiąc , śród błota Tak więc ślubna podróż pani Barbary była to podróż na pogrzeb Jednym słowem , jasnym było już dla każdego , że jest to przypowieść patriotyczna , i goście poczuli się wzruszeni Barbara była najmłodszym z tych dzieci , podobnie jak Bogumił był najmłodszy u swych rodziców Nie pamiętała ona już domu swego zamożnym Urodziła się w miasteczku , w którym Adam Ostrzeński po wielu odmianach losu objął stanowisko burmistrza Miała pięć lat , kiedy straciła ojca W końcu jednak pani Barbara wymogła na mężu przyrzeczenie , że się będzie trochę oszczędzał Dla nich , starzejących się ludzi , życie i zdrowie nie ma już może wielkiej wartości , ale dzieciom będą jeszcze długo potrzebni , a wkrótce będą mieli dwoje dzieci W Warszawie przejechali tylko z dworca na dworzec Była to już głęboka noc , cisza - słychać było jedynie ciężki klekot wozów śmieciarzy , a klaskanie kopyt dorożkarskiego konia , co ich wiózł , zdawało się rozlegać po całym mieście Dopiero na Marszałkowskiej zauważyli nieco życia , fiakry odwożące ludzi z teatru , elegantów szukających nocnej zabawy - ciemnych , snujących się przechodniów Lecz nikt tak nie myślał - bo choć wiedziano , że " amistrator " poszedł na dzierżawę do Jarost , ale to było z Krępy opętane dziesięć mil drogi - mało komu było wiadome , czyje były dawnym czasem owe Jarosty , a i komu było wiadome , to nie pamiętał lub zgoła nie widział w całej sprawie nic szczególnego Na razie bowiem sprawa ta przedstawiała jej się jako tragiczne , oszałamiające bogactwo życia , od którego czuła się odrzuconą i to odrzuconą nie tylko sama Bogumił wydawał jej się też odrzuconym i jakby trochę ośmieszonym przez rolę , jaką mu w tym wszystkim wyznaczyła Bogumił pomyślał , że w Serbinowie nie było ani siodła , ani nawet półszorków na konie , ludzie mówili , że to wszystko Lalicki wyprzedał , jak przewąchał , że nie będzie dłużej trzymany To siodło i ta uprząż były nadto właściwie poza ubraniem jedyną własnością osobistą Bogumiła Lecz przekonał on się już nieraz , że przedmioty , których komu odmówił , traciły potem dla niego całą wartość Bogumił nieczęsto miał sposobność rozprawiać z Lalickim w ten sposób , za to poznał jego niezwykłe zdolności do wynajdywania po wszystkich kątach przedmiotów , które się okazywały jego własnością Jeżeli wyszedł kiedy poza sztachety ogrodu , to Bogumił spotykał go niebawem przed stelmachem lub koło kuźni , a w każdym razie zawsze przy wozach , przy narzędziach Raz żyjemy tylko , droga paniusiu - podżegał Jan Łada I ze swej piwnicy , w której miał napitków co niemiara , kazał przynieść szampana Lśniące wydęte obłoki żeglowały po modrym niebie ; złocisty blask bił od zieleni ogrodu , ciemne liście i krążki światła mieniły się i mrowiły po twarzach , po ziemi , po trawie , gdy lekki wiatr zakołysał powietrzem Z oddali słychać było nosowe dźwięki harmonii , a raz po raz - krzykliwy śpiew chłopskich dzieci , powtarzających jedynie - o-da-da-da Raz , gdy spotkali żabę , pani Barbara rzekła : Jaka ta żaba jakaś nieduża A ty wiesz , mamusia wczoraj w ogrodzie widziała taką dużą żabę - o , taką Jak myślisz , czy powinna m tak zrobić ? " Częściej powtarzały się w tych listach wzmianki o kimś innym , kogo z kolei panna Barbara zwała gwiazdą Łagodnie usiłował panią Barbarę postawić na nogi To byli rodzice Bogumiła Niechcica Bogumił Adrian był ich najmłodszym synem , przyszedł na świat w wiele lat po ślubie Ciepłe było i drżało mi w dłoniach Nadział em je na haczyk i zarzucił em Ostatkiem sił wyciągnął em go na brzeg i przycisnął em do serca Na ulicy przystanął Zachrobotało w bramie , zachrzęściło i błysnęła latarka Softa - Zatrzymaj się , bo strzelę ! I tu pan Różdżka wyciągnął spod śpiącego na nim kota cennik , skomplikowaną symbiozę zzieleniałych od wilgoci kart , nad którymi pochylając się odchrząknął niemal ze złością : - Helikon nr 4 , 150 sestercyj , można dodać pachnące mydełko - i głośno do kota , wpychając mu w brzuch palec wskazujący : - Myrmidon , przynieś helikon nr 4 i mydełko pachnące olibanem Pojawia się w powietrzu długi , kościsty palec i pisze musztardą na żaglu " Dziś o 5 czekam na pana na placu Kuglarzy " - Pan mnie nie poznaje , panie False ? Naiwny staruszek zakaszlał i wręczył Osiełkowi laskę z czerwoną włóczką Osiełek zadarł głowę do góry ; zdawał się w głębokim zamyśleniu szukać gwiazdozbioru końcem laski Jego marzeniem było pływanie po ciepłych morzach , trafił jednak do Warszawy i w niej już pozostał na zawsze Wszedł do literatury jako Dziadzia ze Wspólnego pokoju Uniłowskiego , " kultowej " - jakby dziś powiedzieli młodzi - powieści międzywojnia - Nie siedź do późna - rzekł Ach ! o tym wcale nie pomyślał Smutno będzie porzucić starą budę Co dzień , wychodząc ze szkoły , oglądał się jeszcze , jakby już jutro nie miał jej zobaczyć